Tak... to właśnie tu zaczęła się przygoda, której nigdy się tak właściwie nie spodziewałam. Przyjechałam z lotniska Skavsta do centrum z dwoma walizkami ważącymi około 40kg skąd zaczęłam poszukiwania mojego nowego miejsca w świecie: Kungshamry 41/217 :)
no moze nie było to takie proste... nie mogłam odebrać klucza z akademika, ale na szczęscie spotkałam na lotnisku pokrewną dusze - Pania Izę, która wbrew pozorom pochodzi z Sosnowca:) zaprosiła mnie i moje dwie kolezanki: Eweline i Asie do siebie do mieszkania na noc... brzmi szalenie, zwłaszcza z jej strony, ale było na prawde fajnie! w mieszkaniu - na drugim koncu Sztokholmu czekał na nas już jej syn, Maciek, z kolacja...:)